aaa4
Dołączył: 04 Lip 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:34, 25 Lip 2018 Temat postu: cxzx |
|
|
-Zaraz sie dowiesz. - Key chwycil George'a za klapy pizamy.
Material zatrzeszczal, ale Dutchowi udalo sie wepchnac oszolomionego portiera do pokoju.
-Ty bydlaku... - Savane wyrwal sie, rozdzierajac pizame, i zamarl, wpatrzony w twarz Keya.
-To ja. Poznajesz?
-Prosze pana... - przez twarz George'a przemknely wszystkie mozliwe emocje. - Jakze sie ciesze... panskie rzeczy sa w najwiekszym porzadku... pozwolilem sobie...
-Aha, w dodatku kradniesz?
Key uderzyl portiera w brzuch, w ostatniej sekundzie uswiadamiajac sobie, ze zadaje "odciagniety" cios Bullrata. George Savane zwinal sie na podlodze, nie wydajac jednak ani jednego dzwieku. Bol byl straszny, ale portier spodziewal sie czegos znacznie gorszego.
-Nie bede cie wiecej bil - obiecal Key. - Pod warunkiem, ze okazesz zdrowy rozsadek.
-Pan... Key Altos, prawda? - Savane usmiechnal sie krzywo z podlogi. Umial i lubil sie bic, i potrafil wyczuc roznice pomiedzy amatorem a zawodowcem. - Nie jestem niczemu winien, panie Altos. Zwroce panskie rzeczy, wszystko zwroce!
-Tak? I co masz dla mnie ciekawego? - Key czul sie troche glupio. Nie mial zamiaru zabijac portiera, tym bardziej ciosem, ktorego sie nauczyl od obcego.
-Bron, ubranie, rzeczy osobiste, trzy setki w banknotach, trzmiel, karta kredytowa... - zatrajkotal portier.
-Nawet ubranie? To w czym mnie pogrzebali?
George ostroznie wstal. Nie mial doswiadczenia w kontaktach z ludzmi, ktorzy przeszli aTan. W Niepogodzie bogacze sie nie zatrzymywali.
-Nie wiem, cialo zabrala policja, najwidoczniej poddano je kremacji.
-Ohyda. - Key usiadl na zascielonym lozku, podlozyl sobie pod plecy poduszke. - Wiecznie mam pecha. Dobrze, zostaw sobie to wszystko.
George poprawil rozerwana bluze od pizamy. Zaczela mu wracac pewnosc siebie.
-To byla tragedia dla calego hotelu, panie Altos. Ostatnie zabojstwo mialo u nas miejsce dwa lata wczesniej. Co za okropna sytuacja, prosze mi wierzyc...
-Przestan. Domyslasz sie, kto mi jest potrzebny?
-Chlopiec? - zagadnal portier.
-Chlopiec - zgodzil sie Key. - Fajny chlopiec z algopistoletem.
-Uciekl przez okno... pierwsze pietro, sam pan rozumie...
Key pokrecil glowa.
-Nie rozumiem. Na waszej koszmarnej planetce mam dluznika. Albo tamten chlopiec, albo ty.
Savane spocil sie.
-Ale ja prawie nic nie wiem, niech mi pan wierzy! Powiedzial, ze umowil sie z panem przez telefon. To prawda, wzialem piatke, ale skad...
-Nawet w waszej dziurze nie mozna tak po prostu wejsc do hotelu. Jakie okazal dokumenty, procz piatki z portretem Imperatora?
-Szkolna legitymacje, ale nie pamietam nazwiska...
-A mnie sie zdawalo, ze masz doskonala pamiec do nazwisk.
Savane poddal sie.
-Tak, przypominam sobie. Zapewne falszywka, ale...
Post został pochwalony 0 razy
|
|